Zmarła Pani Profesor Wanda Rydlewska – Sadowska
21 lipca zmarła Pani Profesor Wanda Rydlewska – Sadowska – wybitny lekarz, naukowiec i nauczyciel wielu pokoleń kardiologów. Była pionierem polskiej elektrokardiografii, echokardiografii, intensywnej terapii kardiologicznej oraz diagnostyki i leczenia wrodzonych wad serca.
Kilka refleksji
Karierę zawodową rozpoczęła się w Klinice Kardiologii CMKP kierowanej przez Profesora Edmunda Żerę, kontynuowała ją w Instytucie Kardiologii, w którym przez wiele lat kierowała Kliniką Szybkiej Diagnostyki, Pracownią Elektrokardiologii i Pracownią Echokardiografii. Była znakomitym, wszechstronnym klinicystą - cała kardiologia nie stanowiła dla niej tajemnic. Była bardzo konsekwentna w swoich działaniach, wymagająca i bezkompromisowa a przy tym ciepła z dużą dozą poczucia humoru. Pomagała każdemu, kto chciał coś robić nowego, rozwijać się.
Przez wiele lat prowadziła egzamin z EKG dbając o odpowiedni poziom wiedzy przyszłych kardiologów, co u niektórych wzbudzało różne komentarze. Zależało jej na tym, aby jak mawiała „ostatnia instancja oceny EKG czyli kardiolog był w stanie temu sprostać i nie popełniał błędów skutkujących poważnymi konsekwencjami dla pacjenta”. Prowadziła też słynne kursy z EKG, na których uczyła interpretacji zapisów przyszłych kardiologów. Miała zwyczaj odpytywania kursantów „przy ekranie z wyświetlonym EKG”, co wzbudzało u niektórych wiele emocji. Była autorką znanego podręcznika „Zaburzenia Rytmu Serca”, który w wielu rozdziałach pozostaje nadal aktualny i cechuje się wysokim poziomem dydaktycznym.
Była też polskim pionierem i wielkim autorytetem w zakresie echokardiografii. Jej podręcznik do Echokardiografii jest nadal poszukiwany i czytany. Organizowała słynne „Kominki Echokardiograficzne” w Instytucie Kardiologii, na które raz w miesiącu przyjeżdżali lekarze z całego kraju i przywozili taśmy z nagranymi badaniami do konsultacji.
Miała też kilka rzadkich obecnie cech. Potrafiła powiedzieć „nie wiem co to jest, nie mam pojęcia, może ktoś ma jakąś koncepcję”. Potrafiła publicznie wygłaszać niepopularne poglądy. Potrafiła powiedzieć „to że jestem szefem, to nie znaczy że mam się dopisywać do pracy, w której nie zrobiłam nic poza sprawdzeniem literówek” i kazała wykreślać swoje nazwisko z listy autorów. Potrafiła pomagać i sprawdzać rozprawy doktorskie i habilitacyjne, których nie była promotorem lub opiekunem, pisząc swoje uwagi, sugestie, wytykać błędy lub brak konsekwencji albo udzielając krótkiego komentarza „jest dobrze”.
Była takim Szefem i Mistrzem jakiego warto spotkać w swojej pracy zawodowej.
Ja miałem to szczęście.
Rafał Baranowski